Ciekawy program, ale wydaje mi się że dr. Stone czasem nie wie co mówi. Skala zła to też nie jest
dobry pomysł, bo zła nie można przedstawić w skali. Szczegolnie jesli chodzi o seryjnych
mordercow
akurat skala zła jest całkiem ciekawie zrobiona, tylko, że jest to bardziej skala określająca wagę zbrodni, niż zło samo w sobie:
http://psychosad.blogspot.com/2012/01/skala-za-michaela-stonea.html
można, np.: jeżeli zabija człowiek umysłowo chory, to nie jest do końca świadomy tego, co robi, lub jeżeli ktoś zabija w obronie własnej lub rodziny, to jest mniejsze zło niż morderca zabijający dla pieniędzy czy zaspokojenia żądzy mordu
Morderstwo to morderstwo, niezależnie od motywu jaki za nim przemawiał. Oczywiście zabójstwo w obronie własnej zawsze będzie w pewnym stopniu zrozumiane i zaakceptowane społecznie, ale to w dalszym ciągu zbrodnia, w dalszym ciągu zło. Co do samej skali, nie jestem do niej przekonana. Ludzka psychika jest o wiele bardziej skomplikowana i próba przełożenia jej na jakąkolwiek skalę wydaje mi się bezcelowa.
Zło to temat rzeka. Dlaczego niby uznawać obronę własną za zbrodnię? To tak jakby oskarżać antylopę że na wszelkie sposoby broni się przed krokodylem. Jeśli jeden człowiek atakuje drugiego z zamiarem zabójstwa, to ofiara ma prawo się bronić na wszelkie możliwe sposoby i np. ja nie uznaje tego za żadną zbrodnię, ani za coś złego. Złym jest dać się psychopacie zabić z nadzieją że gdzieś po śmierci zostanie to nagrodzone, jakby było czymś chwalebnym poddać się bez walki.
Nie mówię, że zabójstwo w obronie własnej jest niedopuszczalne, ale można się bronić nie zabijając drugiej osoby. Tak jak powiedziałam, takie morderstwo będzie zaakceptowane, bo chodzi o ochronę życia własnego, co jest podstawowym prawem każdego człowieka. Niemniej jednak jest to odebranie życia, czego żaden człowiek nie ma prawa robić. Pewnie, że gdybym zabiła kogoś w obronie własnej nie uważałabym tego za coś niedopuszczalnego, ale z pewnością uważałabym, że przekroczyłam swoje kompetencje jako człowieka.