Byłybyście skłonne do romansu z mężczyzną o takim wyglądzie? Dla mnie absurdem jest dobór tego aktora i śmiać mi się chce, gdy widzę że Elizabeth Olsen, którą oceniłbym na 9/10, szaleje za tym gościem.
niby tak ale z drugiej strony w realnym życiu jest mężem Kirsten Dunst a ona raczej też do brzydkich nie należy ;)
Nawet grali małżeństwo w Fargo i Psich Pazurach, widać tym razem że naprawdę zamienił małżonkę dla tej produkcji. :) Niemniej jednak Plemons to jest totalne dziwadło na ekranie, nie pierwszy seria czy film z jego udziałem gdzie przykuwa uwagę swoim nienaturalnym zachowaniem i wyglądem. Ja to mówię w pozytywnym tonie, bo wzbudza niejako sam w sobie ciekawość na ekranie a to już coś.
To chemia i to się zdarza. Ta sytuacja na meczu, pamiętasz? Pachniał seksem, zaczął ją pociągać. Później nawet śmieszkowała, że jak się wda z nim w romans to nie grozi jej zakochać się w nim właśnie ze względu na jego wygląd.
Mi się ten facet bardzo podoba. Lubię blondynów, jest wysoki, miły, ma coś takiego w sobie, że może budzić zainteresowanie większe od narcyza o "idealnym wyglądzie."
Z twarzy i z masy ciała to tak średnio. Ale jest …. - wysoki - biały - pracownikiem umysłowym - zadbany - zaufany - miły - kulturalny - znany bohaterce - są w tej samej sekcie religijnej i w radzie nadzorczej sekty - grają razem w siatkowke - ma doskonałego penisa Chyba wystarczy na romans.
Ech, i tutaj trochę śmieję się z kobiet, które chcą być oceniane za to jakie są, a nie jak wyglądają. Takie podwójne standardy.
Facet jak facet. Najważniejsze co ma do powiedzenia. Czy jest typem typowego ciacha? Pewnie nie, ale ma coś w sobie.
Najprawdopodobniej mało znasz życie heh magnetyzm nie tylko może objawiać się w wyglądzie. W dodatku druga sprawa - wygląd to kwestia gustu.
W większości wypadków kobiety nieco inaczej doświadczają seksualności. Nie patrzą na faceta; "i ale fajny, dałabym się wybzykać". Warstwa wizualna gra rolę drugoplanową. Chemia rodzi się znienacka, a narasta etapowo. Czasem najważniejsze są wspólne tematy i spędzanie czasu. Oczywiście, można i tak pozostać z friendzone, bo facet najzwyczajniej w świecie nie pociąga i nie ma opcji przełamania ściany, a czasem dzieje się rzecz niesamowita; odnalezienie klucza feromonowego. To o wiele bardziej skomplikowane i ciężko to wyjaśnić... ale ogółem ten aktor coś w sobie ma. Jego uroda jest niecodzienna, łagodna, twarz pełna dobroci i niewinności. Są kobiety, które lubią takich mężczyzn. Nie każda leci na szczękokościstego, czworopacznego macho. A im kobiety starsze, tym tacy don juani robią coraz mniejsze wrażenie. A taka "klucha" jest swojska. I faktycznie, jest w tym coś z egotyzmu, samouwielbienia lub kompleksów. "Będę z brzydszym, bo mnie nie zdradzi, będzie mnie ubóstwiał".
Absurdem jest dobór aktorki, a nie aktora. Plemons wygląda jak zwykły facet, podobnie jak jego postać w rzeczywistości. Olsen jest sporo ładniejsza od rzeczywistej Candy Montgomery ale brzydka kobieta w głównej roli nie przejdzie.
a ja uważam, że Olsen w tej roli jest fenomenalna. Z cichej myszki, porządnej mamusi wzbudzającej sympatię i nawet lekkie politowanie przemienia się w wyzutego z empatii, manipulatorskiego, odpychającego potwora. Nie wyobrażam sobie innej aktorki w tej roli.
Nie chodzi o grę aktorską a o wygląd. Olsen nie wygląda jak postać, którą gra. Plemonsowi o wiele bliżej do brzydoty oryginału.
oryginał Plemonsa nie był wcale taki brzydki, a Olsen ucharakteryzowana przypomina tę kobietę.
Ja z kolei zawsze się zastanawiałam jakim cudem Glenn Close mogła być obiektem pożądania w "Niebezpiecznych Związkach"
O tak! Glenn Close trudno nazwać kobiecej urody. Jak to powiedziała Czubaszek "Wszystkie kobiety są piękne, tylko po niektórych tego nie widać"
Ile Ty masz lat? Już samo sformułowanie i zadanie tego pytanie świadczy, że w głowie masz niewiele : ) Radzę Ci popatrzeć sobie na ludzi na ulicy, na przystankach, generalnie wokół siebie, w dowolnym wieku, a potem sobie wyobraź, że właściwie każda napotkana kobieta jest czyjąś żoną i matką, a każdy prawie facet ma żonę... życie nie tylko wokół tego się toczy jak kto wygląda.
Problemem dzisiejszego świata jest zbytnie skupianie się na wyglądzie. Alan choć urodą nie grzeszył, był bardzo ciepłym, potrafiącym słuchać facetem. No i bohaterka miała wreszcie z kim porozmawiać, a nawet pójść do wesołego miasteczka. Alan był dla niej takim dwa w jednym i kochankiem i przyjacielem.
Kobiety aż tak nie zważają na wygląd, jak mężczyźni, dlatego totalnie mnie śmieszą te teorie incelskie o chadach i o tym, że ich celibat jest wynikiem ich wyglądu :D Mężczyzna może kobietę pociągać z bardzo wielu powodów, zachowanie, inteligencja, wrażliwość, stanowczość, dojrzałość emocjonalna i wiele wiele innych
Autor tego posta jest chyba dzieckiem. Z pewnością dzieckiem umysłowym. Świat to nie jest kur*wa instagram czy tiktok z przerobonymi facjatami.... Przecież otaczają ciebie ludzie to widzisz jak wygladają - są RÓŻNI. Ładni, mniej ładni, brzydcy - różni. Różne rzeczy, przymioty i emblematy się podobają. Wystarczy wejść na profil losowej aktorki na filmwebie i widać w komentarzach same peany na cześć jej "urody.", choć np. dla mnie może być średnia.
I w sumie to dobrze, że w serialach coraz częściej widać "normalne", "zwykłe" twarze, a nie same sexi plexi insta babki i chłopaczki.
Jeżeli czujesz do kogoś pociąg seksualny to wygląd ogólny nie ma aż takiego znaczenia. Liczą się właśnie te małe, na pozór niewidoczne rzeczy które cię kręcą jak np., zapach, uśmiech, ton głosu,sposób poruszania się....
Nie, nie byłabym skłonna. Dla mnie jest on odpychający z wyglądu, nawet jeśli to normalny, miły gość, pachnący seksem. Film ogląda się głównie oczami. Autorze posta, zgadzam się z Tobą, dobór tego aktora do roli amanta nie był zbyt fortunny.
A te wszystkie oburzenia i umoralnienia, które są tu pisane, to śmiem przypuszczać, że głównie przez niezbyt urodziwe kobiety. ;)
Uroda urodą, ale facet jest po prostu obleśny. Nie powinni go dawać do roli, w której odrywa kochanka, bo staje się to niewiarygodne. Zresztą oryginał był przeciętnym facetem, ale nie obleśnym. Każdy inny aktor byłby lepszy od niego.
Byłam modelka. Umawiałam się tylko z „regularnymi” facetami, bo jestem zbyt próżna i lubię być jedyną atrakcyjną osobą w związku. Mój były chłopak, absolutnie nieatrakcyjny, był tak inteligentny, tak czuły i rzadko to mówię o ludziach - był tak dobrym człowiekiem, że wyszłam z tego związku kompletnie poszarpana i zajęło mi lata aby dojść do siebie. Stąd absolutnie rozumiem Candy i jej adorację do tego gościa. Po prostu ma coś w sobie.