Nie wolno próbować ekranizować ponownie książki Dołęgi-Mostowicza. Po prostu ten serial jest zrobiony i zagrany w sposób doskonały. Lepiej się nie da, może być tylko gorzej.
Dołęga -Mostowicz napisał Karierę Nikodema Dyzmy w zemscie za manto które sprawili mu piłsudczycy
Mógł umrzeć zostawili go na jakichś gliniankach
Poczytaj sobie Afery i skandale II RP
Uważam, że tak samo się nie da. Ale są inne czasy, może być na pewno inaczej. W tym również gorzej, jak zawsze. Dyzma Wilhelmiego też jest inny niż ten w wykonaniu Dymszy, bardziej "współczesny".
Tak jest. Napisany na podstawie bardzo dobrej powieści, ponadczasowy, prawdziwy. Wilhelmi w tej roli miał okazję pokazać swój geniusz.
Żadne tam arcydzieło. Ot, dobrze opisana zabawna historyjka, co jest zasługą autora książki, a nie scenarzysty. Natomiast sam serial jest fatalny – siermiężnie wyreżyserowany, z jedynie poprawnie zagranymi postaciami Krzepickiego, Kunickiego i Ponimirskiego, oraz świetnie zagranego Dyzmy. Reszta to drewno – mimo że właściwie czołówka polskiego aktorstwa tamtych lat. Do tego cała masa banalnych dialogów i sztuczne wydłużanie odcinków nic niewnoszącymi, sztucznymi do bólu ujęciami libacji czy popisów wokalno-tanecznych. Książka i sama historia – bardzo dobre, rola Dyzmy odegrana świetnie, ale z kinematograficznego punktu widzenia – serial jest wręcz kiepski.