no to fakt.
Aktor genialny, coraz mniej świetnych ról dostaje.
Mimo to klasę ma trzeba przyznać i warsztat wzorcowy.
Może to kwestia tego, że słabe filmy po prostu teraz robią, a gdzieś musi grać - jak miałby czekać na super film, mógłby z głodu umrzeć niestety, bo najlepsze lata polskiego kina to już przynajmniej teraz dawno za nami.
Masz sporo racji, ale to głównie aktor teatralny.
Chciwość nie popłaca, bo trochę zepsuł sobie markę w kinie. Rozumiem kosmiczne gaże za szmiry, ale tak dobry i doświadczony aktor z Teatru Narodowego powinien mieć chyba minimum wyczucia.
Dostrzegłem pewne usprawiedliwienie za grę w wysokobudżetowych szmirach na podstawie profilu na filmwebie. Jeśli to główny powód do grania w czymś filmopodobnym , to nie mam większego żalu do pana Frycza.
Obrazy z "Weekendu", "Wyjazdu integracyjnego" i innego filmowego guana są jednak nie do wymazania z mojej świadomości :)