Wbrew temu co piszą komentatorzy czy krytycy. Ani ten film dobry, ani surrealizm, ani nie nowatorski, ani nie odzwierciedla, nawet w najmniejszym stopniu największych pytań ludzkości. Kaleczy je jednak w prostackim i beznadziejnym stwierdzeniu istnienia ordynarnej pustki. Filozofia na miarę Kalego. Cronenberga może trochę, może odrobinę Lyncha, ale to wszystko tak podle płytkie, że nie warto stawiać tego obrazka obok tak znakomitych nazwisk. Jest za to kompletny absurd, tak śmieszny, że aż Pythonowski. Niestety znakomici Brytyjczycy obrazili by się gdyby postawić ten film obok ich cyrku. "Odmienne stany świadomości" powinny więc stać na półce same, w zupełnej nicości... prostej obrzydliwej nicości.
Ouuu...chyba nie bierzesz pod uwagę czasu kiedy ten film powstał...a który film polecasz z podobnej dziedziny egzystencjalnych pytań ?
No tak. Czytam sobie to co nabazgrałem i rzeczywiście jest w tym trochę przesady. Poniosło mnie bo zaprzepaszczono potencjał tematu, żadnych poważnych pytań nie postawiono, odpowiedzi absolutnie spłycono. Po prostu strata czasu. Ale czas powstania filmu oczywiście biorę pod uwagę, dostrzegam dobrej jakości efekty specjalne, jak na początek lat osiemdziesiątych. William Hurt osładza obraz swoją świetną grą aktorską. Tak. Są w tym filmie rzeczy dobre, przyznaję.
Co warto zobaczyć z podobnej dziedziny? To dopiero jest świetne pytanie. Gdzie poczuć głębię, gdzie stawia się fundamentalne pytania? Trudno jest mi odpowiedzieć, wiem, że na pewno nie tutaj. Dla mnie takimi filmami, które bez większego namysłu przychodzą do głowy to "Źródło" Aronofskiego czy "Siódma pieczęć" Bergmana, ale będzie też wiele innych, może nie tak fundamentalnych ale z pewnością egzystencjalnych jak "Dekalog" Kieślowskiego czy "Ogród rozkoszy ziemskich" Lecha Majewskiego. Ostatecznie "Sens życia wg Monty Pythona" zada więcej pytań i da lepsze odpowiedzi niż "Odmienne stany świadomości". Pozdrawiam.
Tak, to są filmy z filozoficzn-literacką narracją...widziałam...ale " Odmienne stany świadomości" opisują doświadczenie, doznanie w kontekście metafizycznym, mentalno duchowym bliskie orientalnym odniesieniom. Ten film ma swoich fanów i krytyków, podobnie jak " 2001. Odyseja kosmiczna" Koubricka, to sprawa gustu. Pozdrawiam :)
No więc właśnie, sprawa gustu. Swoją drogą trudno mi przywołać jakiś inny tytuł zanurzony w doświadczenia stricte metafizyczne, nie ma chyba ich zbyt wiele. Przywołana tu odyseja Kubricka jest jednak dobrym przykładem na to, że podobne historie można opowiedzieć lepiej i nie odrzeć ich przy okazji z głębi. Nie ukrywam, że moja surowa ocena filmu bierze się poniekąd stąd, że stroboskopowym wizjom bohatera O.S.Ś. zabrakło właśnie tej głębi, którą dodatkowo zubożył wątek biegającego po mieście "australopiteka". To już nie jest metafizyka, a fantastyka.
Słyszałem, że niektóre filmy Alejandro Jodorowskyego, są pełne metafizycznych odniesień i doświadczeń, ale przyznam, że oprócz "Kreta" nie oglądałem żadnego z nich. Pozdrawiam.