Ładna scenografia, ładne zdjęcia, aktorzy nieżli. Tylko że film nudny i ciągnący się niemiłosiernie. Nie wystarczy pomysł na film. Trzeba jeszcze utalentowanego scenarzysty który tchnie w niego życie. A tak dostajemy nostalgiczny, ciągnący się bzdet bez świadomości dokąd to zmierza. Nie ma tu żadnego wątku. Żadnego bohatera który by nas obchodził. Postaci poruszają się chaotycznie. Film nie wie czy chce być proekologiczną opowiastką, kinem akcji, czy może arthousową wizją przyszłości. Jest tu parę fajnych elementów. Coś między Madmaxem a piątym elementem. Tylko nie ma w tym kompletnie życia.