Pomijam temat sieci, ale jeszcze zobaczyć go w TV to spoko - czemu nie, bo kupować płytę czy iść do kina na coś z takiej półki, to już pomyłka.
Widzisz, tak jak pisałem: wiele zależy od aspektu. Jeżeli film jest słaby lub taki sobie, a sposób przekazu jest niezobowiązujący jak np. sieć lub TV, to można się pogapić i jest OK. Może się wtedy bardziej podobać. Natomiast idąc do kina lub kupując czy wypożyczając płacę to wymagam czegoś lepszego niż jakieś byle co, które jestem w stanie zaakceptować oglądając je przy kosztach jedynie prądu.
Pomijam fakt, że do kina (o ile by w ogóle grali) to bym na to nie poszedł, a wypożyczyć też raczej nie, bo nie pożyczam, tylko już raczej czekam na TV. No albo sieć jak mnie coś zaintryguje, a jeszcze nie ma w eterze. Ale, ale jakbym jednak miał płacić, to ocena byłaby niska, no może nie tyle niska, co niższa. O wiele :)
Bardziej: "Papa pan" ;) albo tak nazwą gł. bohatera i wtedy "Papapan" - np. jak u Rihanny: Pampapapam, pampapapam, Papaman down" :D
A czemuż to? Za tłumaczenie tytułu odpowiada dystrybutor i tytuł ma być skierowany do polskiego widza i wymysły tłumacza mają raczej niewiele mocy. Tłumaczenie dosłowne tytułu się nigdy nie sprawdzało i nie będzie sprawdzało, bo wielu ludzi wtedy nie zostałoby przyciągniętych do filmu. Dla skrajnego przykładu: mamy film "Carrie", na tyle znany, bądź rozreklamowany i prosty tytuł, że nie trzeba nic zmieniać, ale jeżeli dystrybutor stwierdzi, że ten tytuł nie zadziała w Polsce i każe filmowi nadać tytuł "Film o nastolatce ze zdolnością telekinezy, która jest prześladowana w szkole przez rówieśników", to taki tytuł zobaczymy na plakacie i wtedy np Pan X, lat 83 stwierdzi hmmm, chętnie zobaczę, a w przypadku gdy zobaczy nazwę "Carrie", ten sam pan powie, "eee tam, nie będę oglądał filmu o przyprawach...". W gruncie rzeczy większość tytułów, które w języku polskim znaczą co innego niż w oryginale, a o których ludzie mówią "ooooo znowu ci głupi tłumacze, jak można tak to przetłumaczyć, bez sensu" ma tytuł taki, a nie inny, bo tak ktoś postanowił i zwykle nie jest to tłumacz, a ponadto wiele wyśmiewanych tytułów w gruncie rzeczy jest zrobiona dobrze, mimo że tłumaczenie nie jest dosłowne. W filmach tłumaczowi można zarzucić jedynie napisy i jedynie znając język źródłowy.
Pozdrawiam :)