Cóż... Musze przyznać że producent filmu biednym człowiekiem nie jest... Nie każdego stać na to, żeby umieszczać Bruce'a Willisa w takim kiczu (ile oni musieli mu zapłacić?!) w dodatku na 3 minuty (!) i jeszcze nie wymieniać go w czołówce.... To nawet nie jest śmieszne....
A co do filmu... Skończyłem, wytrwałem do końca (nie wiem jakim cudem) patetyczny idiotyzm niektórych scen jest dobijający.... Np. sam początek gdy Barrymore spadając uderza w helikopter i nawet sobie paznokcia nie łamie....
I co robi w tym filmie John Cleese????? Nie wiem jakim cudem go zaangażowali, ale.... Nie, po prostu brak mi słów. Jeden z najinteligentniejszych (i najzabawniejszych!) Anglików, podpora i trzon Monty Pythona, od kiedy zaczął grać w amerykańskich filmach, stacza się tak niemiłosiernie, że aż żal patrzeć.... :(
Aha, niech ktoś mi jeszcze wytłumaczy po co w ogóle zaangażowali do tego... czegoś Crispina Glovera, dając mu jakąś idiotyczną rolę gościa wyrywającego włosy i nie pozwalając wypowiedzieć ani słowa?
Aj... Żałuje że w ogóle to oglądnąłem, ale już się wyżyłem obsmarowywując ten film tu :).